Dzieci w wieku szkolnym najczęściej spotykają się z rówieśnikami w szkole. Jak wyglądają kontakty z rówieśnikami dzieci edukowanych domowo? Czy nie wyrosną na dziwaków i odludków? Czy mają znajomych, przyjaciół, sympatie?
Rzeczywiście, w obecnych czasach dzieci bardzo dużo – zdaniem wielu rodziców za dużo – czasu spędzają w szkole, gdzie mają okazję swobodnie porozmawiać tylko na krótkich przerwach, i na zajęciach dodatkowych mających często charakter korepetycji, co – biorąc jeszcze pod uwagę ekspansję telewizji i gier komputerowych i często duże odległości ze szkoły do domu – nie pozostawia im wiele czasu na spontaniczne spotkania i podtrzymywanie przyjaźni. Jednym z powodów, dla których rodzice decydują się na edukację domową swoich dzieci, jest to, by dzieci więcej czasu mogły poświęcić swobodnemu rozwijaniu swoich zainteresować i przebywaniu z innymi: członkami bliższej i dalszej rodziny, znajomymi, przyjaciółmi i mentorami. Dzieci edukowane domowo poznają znajomych i przyjaciół tam, gdzie mieszkają i gdzie podróżują, na rozmaitych kółkach zainteresowań, w drużynach harcerskich, rozmaitych klubach sportowych i hobbystycznych, przez znajomych znajomych. Trudno podawać tu jakieś dane statystyczne, nikt nie prowadził odpowiednich badań. Wśród dzieci edukowanych domowo, podobnie jak wśród dzieci uczęszczających do szkół, zdarzają się osoby bardzo towarzyskie, otoczone wianuszkiem innych dzieci, i takie, które wolą samotność i mają nielicznych znajomych i przyjaciół. Na zjazdach rodzin edukujących domowo wszystkie dzieci bardzo szybko nawiązują ze sobą kontakt i zdecydowanie nie sprawiają wrażenia takich, które mają jakiekolwiek problemy z przebywaniem w grupie, a konflikty zdarzają się rzadko. Wiele dzieci edukowanych domowo ma rodzeństwo, czasem nawet dwójkę, trójkę lub więcej rodzeństwa, co w naturalny sposób sprzyja rozwijaniu kompetencji społecznych. Wspólne cechą dzieci edukowanych domowo jest brak oporów w rozmowie z dorosłymi oraz dziećmi starszymi i młodszymi od siebie i łatwość nawiązywania z nimi kontaktu.
Trzeba sobie uświadomić, że słowo socjalizacja zyskało w mowie potocznej znaczenie, którego nie przypisuje mu słownik języka polskiego. Potoczne za socjalizację uznaje się naukę współżycia w grupie z rówieśnikami, tymczasem socjalizacja to inaczej uspołecznianie, przekazywanie norm, wartości i zasad liczących się w danej społeczności czy społeczeństwie. Przekazywanie przez tych, którzy owe normy znają, a więc przez starszych, bardziej kompetentnych społecznie. W szkole wartości przekazują dziecku głównie rówieśnicy, siłą rzeczy na podobnym poziomie kompetencji jak ono. Przekaz od nauczyciela jest ograniczony w czasie i w treści, gdyż nauczyciel skupia się w naturalny sposób nie na kompetencjach społecznych, lecz na utrzymaniu porządku w mniej lub bardziej licznej grupie i przekazaniu treści danej lekcji przedmiotowej. Społeczeństwo polskie, przynajmniej teoretycznie, ceni takie wartości jak m.in. współpraca, tolerancja, szacunek dla innych, troska o innych czy wybaczanie, a rodzina nie będąca rodzina patologiczną jest naturalnym środowiskiem rozwijania i promowania takich wartości. W szkole promowane są raczej rywalizacja, brak współdziałania z innymi, tendencja do ujednolicania postaw, kompetencji i zainteresowań i obojętność wobec innych, nad czym ubolewają zresztą liczni eksperci od wychowania. Innymi słowy, polska szkoła doszła do punktu „negatywnej socjalizacji”, gdy przebywanie codziennie przez wiele godzin w licznej grupie dzieci sprzyja raczej rozwojowi patologii niż dobrych i bardzo przecież potrzebnych, mocnych więzi społecznych. Można sobie zadać pytanie, jak wielu z nas utrzymuje dziś znajomości ze szkoły? Ilu spośród naszych obecnych przyjaciół poznaliśmy w podstawówce czy szkole średniej? Jak silne są te więzi, które wydają się tak nieodzowne? Ilu z nas chciałoby mieć dziś lepszy kontakt z rodzicami (którzy może już nie żyją i szansa minęła), z rodzeństwem, kuzynami?
Nie mamy w Polsce odpowiednich badań, więc trudno się nimi posłużyć, ale badania amerykańskie dowodzą, że dzieci edukowane domowo, już jako dorośli, wykazują znacznie więcej postaw prospołecznych niż dzieci nauczane w systemie szkolnictwa masowego: znacznie częściej poświęcają swój czas na działalność w organizacjach społecznych i pozarządowych, częściej działają jako wolontariusze pomagając innym, częściej chodzą na wybory i generalnie są bardziej usatysfakcjonowani swoim życiem niż dorośli, którzy przeszli przez tradycyjne szkoły.
Bardzo ciekawe. Dziękuję:)