George Bool

Trudno sobie dziś wyobrazić życie bez komputerów, telefonów komórkowych i innych produktów rewolucji elektronicznej. Niewiele osób wie, że u podstaw projektowania tych przyrządów leżą wyniki dociekań genialnego angielskiego samouka matematycznego George’a Boole’a

Przyszedł na świat w 1815 roku w Lincoln, w hrabstwie Lincolnshire. Kilka miesięcy wcześniej bitwa pod Waterloo zakończyła epokę napoleońską. Jego ojciec był ubogim szewcem. George bardzo wcześnie wykazywał nieprzeciętne zdolności i wkrótce nie miał już czego uczyć się w szkole elementarnej przeznaczonej dla dzieci z niższych klas społeczeństwa.

Rodziców George’a nie stać było na opłacenie lepszej szkoły. Zdecydował więc, że środkiem do awansu społecznego może być znajomość łaciny, której uczono dzieci z wyższych sfer. Ojciec nauczył go więc tyle, ile sam umiał, a potem poprosił o pomoc bardziej biegłego w łacinie znajomego kupca. George musiał jednak czerpać wiedzę głównie z lektur. Po łacinie opanował grecki, francuski, niemiecki i włoski. Gdy miał 12 lat, przetłumaczył z łaciny odę Horacego. Ojcu tak się ten przekład spodobał, że posłał go do druku w lokalnej gazecie. Wybuchła nawet afera, bo nauczyciele nie mogli uwierzyć, że jest to dzieło 12-letniego samouka. Boole senior przekazywał synowi wiedzę konstrukcyjną i próbował zaciekawić go matematyką, ale nie odniósł na tym polu specjalnych sukcesów. George postanowił przyczynić się do utrzymania rodziny i przez cztery lata pracował jako nauczyciel w szkółkach elementarnych.

Kiedy George skończył 20 lat, musiał się poważnie zastanowić nad swą przyszłością. Kariera wojskowa była dlań niedostępna ze względu na niskie pochodzenie, uznał więc, że zostanie duchownym. Zanim jednak zrealizował swój plan, założył własną szkołę, żeby wspomóc rodzinne finanse. Teraz musiał poznać trochę matematyki, aby móc jej uczyć. I wtedy odkrył nowy fascynujący świat. Zaczął studiować dzieła wielkich mistrzów: Lagrange’a, Laplace’a i innych.

Pierwsze prace Boole’a były dość niezdarnie redagowane – nie miał on przecież żadnej szkoły. Ale David Gregory, redaktor czasopisma „Cambridge Mathematical Journal”, dostrzegł u autora oznaki geniuszu. Poradził mu, by wysłuchał paru kursów matematyki na uniwersytecie w Cambridge. Na to jednak George był zbyt biedny. Mimo to wkrótce jego prace stały się tak znane, że w 1844 roku został wyróżniony medalem Royal Society. W 1847 roku opublikował książkę „Mathematical Analysis of Logic”.

Tymczasem rząd brytyjski postanowił założyć w Irlandii nowe wyższe uczelnie i poszukiwał kandydatów na profesorów. Boole dostrzegł swą szansę i zgłosił się jako nauczyciel języków klasycznych, a gdy oferta nie została przyjęta, zgłosił się ponownie, ale na nauczyciela matematyki.

Tym razem się udało i w sierpniu 1849 roku został profesorem w Queen’s College w Cork. Decyzja podjęta przez władze była dość niezwykła, ponieważ kandydat

jako samouk nie miał żadnych studiów ani stopni naukowych. Zaważyły liczne pochlebne listy polecające, w tym od burmistrza, od duchowieństwa i od redaktora czasopisma matematycznego, w którym opublikował już parę artykułów. Miał wreszcie zapewnioną przyszłość.

W 1850 roku Boole udzielał lekcji akustyki pannie Mary Everest, siostrzenicy sir George’a Everesta, sławnego podróżnika, którego nazwiskiem nazwano najwyższą górę świata. Między młodymi nawiązała się przyjaźń podtrzymywana korespondencyjnie po wyjeździe Mary. Pięć lat później zmarł ojciec dziewczyny, pozostawiając ją bez środków do życia. George zaopiekował się przyjaciółką i wkrótce wzięli ślub. On ukończył już 40 lat, a ona była o 17 lat młodsza.

W 1854 roku Boole opublikował swe najważniejsze dzieło „An Investigation into The Laws of Thought, on Which Are Founded The Mathematical Theories of Logic and Probabilities” (Badanie praw myślenia, na którym oparte są matematyczne teorie logiki i prawdopodobieństwa). Treść dorównywała ambitnemu tytułowi. Autor wykazał, w jaki sposób prawa logiki podane przez Arystotelesa mogą stanowić przedmiot rachunków. Ta „algebra logiki” prowadziła do zjednoczenia matematyki i logiki. Dziś wszystkie tzw. układy logiczne w urządzeniach elektronicznych są konstruowane na podstawie algebry Boole’a.

George był chorowity, miał słabe płuca i kłopoty z oczami, ale jego małżeństwo układało się szczęśliwie. W ciągu dziewięciu lat przyszło na świat aż pięć córek: Mary, Margaret, Alicia, Lucy i Ethel. Wydawało się, że ma przed sobą długą i pomyślną przyszłość, ale zszedł z tego świata nagle i w dość niezwykłych okolicznościach. 24 listopada 1864 roku odbywał zwykłą trzykilometrową drogę, aby wygłosić wykład. Tym razem wędrował w ulewie, która przemoczyła go do suchej nitki. W kompletnie mokrym ubraniu wygłosił wykład i wrócił do domu. Niska temperatura sprawiła, że się przeziębił. Niestety, jego żona Mary wierzyła, że najlepszą metodą pokonania choroby jest wystawienie pacjenta na jej przyczynę, wylewała więc na łoże, w którym leżał Boole, wiadra wody, aby pościel była dokładnie nasiąknięta. Pacjent nie przeżył tej przerażającej kuracji.

Źródło: http://serwisy.gazeta.pl/czasopisma/1,46703,1905171.html