Jan Szczepanik (1872-1926)

Gdyby przeciętny czytelnik usłyszał, że w narodzinach telewizji, fotografii barwnej, filmu barwnego i filmu dźwiękowego miał swój udział Polak – to można iść o zakład, że informacja taka spotkałaby się z niedowierzaniem. Kolejne zaś stwierdzenie, że chodzi tu o człowieka, z racji jego niezwykłych uzdolnień i osiągnięć technicznych nazywanego ongiś z uznaniem i podziwem „polskim Edisonem” – wywołałoby zapewne wręcz niewiarę. Któż bowiem słyszał u nas kiedykolwiek o tak znakomitym wynalazcy? Wie o nim cośkolwiek naprawdę niewielu. Owszem, ma on swoje hasło w encyklopediach, napisano o nim parę książek i trochę artykułów, wspomina się go w różnych publikacjach fachowych – ale tak zwanemu szerszemu ogółowi jest niemal zupełnie nieznany. A szkoda, zasłużył bowiem na pamięć rodaków. Jan Szczepanik urodził się 13 czerwca 1872 roku w Rudnikach koło Mościsk pod Przemyślem. Wcześnie osierocony wychowywał się u krewnych w Krośnie, gdzie też ukończył szkołę podstawową, jak wówczas mówiono, elementarną. Gimnazjum ukończył w Jaśle, a następnie przeniósł się do Krakowa, gdzie studiował w seminarium nauczycielskim. Z jego świadectwem, uprawniającym go do nauczania w szkołach elementarnych, rozpoczął wędrowne życie nauczyciela, pracując kolejno w Potoku, Lubartówce i Korczynie – miejscowościach w okręgu krośnieńskim. Lubił swoją pracę i dzieci, które uczył, jednakże nie zaspokajało to jego ambicji. Interesował się bowiem przede wszystkim i pragną dokonać czegoś, co przyczyniłoby się do cywilizacyjnego postępu, a jednocześnie ułatwiłoby ludziom ciężko pracującym fizycznie ich trud. Jak chce tradycja, ispiracją stało się tu zafascynowanie Szczepanika pracą, osiągnięciami i rozgłosem Ignacego Łukasiewicza – wynalazcy lampy naftowej, żyjącego i działającego wówczas w Krośnie. Wydaje się jednak, że ważniejszą rolę odegrały tu kontakty Szczepanika z miejscowymi tkaczami. Tkactwo rozwijało się bowiem wówczas w Krośnieńskiem bardzo intensywnie, a w Korczynie działało nawet Stowarzyszenie Tkaczy. Szczepanik miał możność dokładnego zapoznania się zarówno z budową i zasadami działania urządzeń tkackich, jak i niezwykle ciężkimi warunkami pracy obsługujących je rzemieślników. Znalazło to później swoje odbicie w jego pracach wynalazczych. Narazie jednak przyszły wybitny wynalazca, od dzieciństwa przejawiający zamiłowania techniczne, po rocznej zaledwie pracy nauczycielskiej w Korczynie opuszcza to miasteczko i powraca do Krakowa, aby tu wreszcze pójść za swoim rzeczywistym powołaniem i w pełni oddać się swoim pasjom. Ponieważ jednak z czegoś trzeba było żyć – ima się rozmaitych zajęć. Przez jakiś czas produkuje i sprzedaje drobne przyrządy fotograficzne, potem pracuje w sklepie z aparatami fotograficznymi, okresami powracając także do zawodu nauczyciela i wykonując inne jeszcze prace. Równocześnie przeprowadza różne doświadczenia techniczne, a także intensywnie się uczy. Szczepanik, podkreślmy to, był w dziedzinie techniki tylko samoukiem. Wykształcenie techniczne zdobywał po amatorsku, ucząc się mechaniki, elektroniki, optyki i fotochemii; ich zanajomość wykorzystał później w swych wynalazkach. Pierwszy z nich dotyczył dziedziny dobrze przez Szczepanika poznanej w Korczynie – tkactwa. Pamiętając o ciężkiej i żmudnej pracy korczyńskich tkaczy, Szczepanik swoje wynalazcze ambicje i wysiłki skoncentrował na opracowaniu systemu automatyzacji tkania na powszechnie wówczas stosowanych maszynach Jacquarda. Zastosowawszy tu metodę fotograficzno-elektryczną, stworzył w efekcie oryginalny system automatycznego tkania gobelinów (a w szczególności obrazów uzyskiwanych przez tkanie), który w roku 1896 opatentował w urzędach patentowych Niemiec i Wielkiej Brytanii. W patentach tych jako współautor zostałymieniony również ten, który wynalazek Szczepanika sfinansował – Ludwik Kleinberg z Krakowa. W dwa lata później założono we Wiedniu Société des Investitions Jan Szczepanik et Compagnie – stowarzyszenie do realizacji projektów Szczepanika. Uruchomiło ono w wielkiej hali fabrycznej tak zwaną „patroniarnię” – wytwórnię patronów, czyli szablonów do do tkania gobelinów metodą opracowaną przez Szczepanika. Przy hali znajdowały się warsztaty do wykonywania modeli wynalazków i doświadczalnych krosien tkackich, pracownia fotograficzna, pracownia rysunkowa, własna pracownia Szczepanika oraz biura towarzystwa. A oto na czym polegała owa nowatorska metoda tego wynalazcy-samouka. Opiszemy tu ją w wielkim skrócie, bez wdawania się w skomplikowane szczegóły techniczne. Wykonywanie wielobarwnych, wzorzystych tkanin o urozmaiconym rysunku wymaga bardzo dokładnego sterowania nitkami osnowy i wątku tkaniny w maszynie tkackiej systemu Jacquarda, zwanej z polska żakardowską. W najbardziej rozpowszechnionych, tak zwanych kartkowych maszynach żakardowskich elementem sterującym jest odpowiednio perforowana karta (np. kartonowa). Karty perforuje się według uprzednio przygotowanego wzorca zwanego patronem, który jest odwzorowaniem rysunkowego projektu danego tkanego obrazu. Ręczne przygotowywanie patronów i kart perforowanych było bardzo żmudne i wymagało wielkiej uwagi. Szczepanik znakomicie uprościł wzorcowanie i perforowanie kart, zastosowawszy w swojej metodzie rozwiązanie elektryczno-fotograficzno-optyczne, a mianowicie optyczno-fotograficzny sposób wykonywania patronów, elektromagnetyczne wybijanie (dziurkowanie) kart i elektryczne sterowanie maszyną żakardowską. Opisaną metodę Szczepanika jego biograf, W. Jewsiewicki, charakteryzuje następująco:

„…Szczepanik opracował całe zagadnienie od podstaw, wytyczając dla każdego fragmentu nowe drogi. Jest to praca wymagająca dokładnej znajomości skomplikowanych metod tkackich oraz dużej, jeżeli nie wręcz genialnej inwencji wynalazczej. Za główne osiągnięcie Szczepanika w tej dziedzinie należy bez wątpienia uznać metodę patronowania fotograficznego, w której wynalazca potrafił rozwiązać wiele zagadnień, łącznie ze sposobami automatycznego doboru nieskończenie licznych splotów tkackich.”

Wynalazek Szczepanika wzbudził żywe zainteresowanie na całym świecie, światową też sławę uzyskał sam wynalazca. Opisanym wyżej sposobem wykonano w różnych krajach wiele gobelinów, o różnej oczywiście wartości artystycznej. Dla przykładu podajemy krótki opis techniczny tego, który obecnie znajduje się w muzeum w Tarnowie, stanowiąc wyraźny dowód wagi tkackiego wynalazku Szczepanika. Gobelin ten, przedstawiający w stylu epoki apoteozę cesarza Austrii, Franciszka Józefa I, ma wymiary 148 x 120 cm, a gęstość jego tkania wyraża się 100 nitkami osnowy i 66 nitkami wątku na 1 cm kwadratowy. Do jego wykonania posłużyło 43776 kart perforowanych o łącznej masie 1040 kilogramów, a samo tkanie trwało zaledwie 6 godzin. Z czasem, dotyczące tkactwa wzorzystego wynalazki Szczepanika, tak kiedyś podziwiane i chwalone, zostały poniechane i zapomniane. Dziś za najlepsze urządzenia do perforowania kart sterujących maszynami tkackimi są uznawane te, które pracują według metody mechanicznej. A teraz informacja dla wielu zapewne wręcz nieprawdopodobna. Oto u schyłku stulecia, w roku 1897, Jan Szczepanik, samouk i w dziedzinie techniki właściwie tylko amator-hobbysta, zgłosił w Brytyjskim Urzędzie Patentowym wniosek o udzielenie mu patentu na telektroskop, czyli – jak to określił wynalazca – „aparat do reprodukowania obrazów na odległość za pośrednictwem elektryczności”. Czyli ni mniej, ni więcej, tylko – telewizor… Nie będziemy się tu wdawać w techniczne szczegóły tego interesującego i oryginalnego wynalazku, poprzestając na informacji, że jego założenia odpowiadają technicznym zasadom telewizji współczesnej, wybiegając daleko poza możliwości techniki czasów, w których powstał. Odegrał on istotną rolę w historii powstania tego środka przekazu, należy zatem uznać naszego rodaka za jednego z „ojców” telewizji. W stwierdzeniu tym nie ma żadnej szowinistycznej przesady. Wspomniany tu uprzednio biograf Szczepanika podaje informację, że amerykański historyk telewizji Albert Abramson w wydanej w roku 1955 książce Electronic Motion Picture – A History of the Television Camera wymienia nazwisko polskiego wynalazcy na jednym z czołowych miejsc wśród dziewiętnastowiecznych prekursorów telewizji. Ówczesna prasa polska, nazywając właśnie wtedy Szczepanika „polskim Edisonem”, tak oto opisywała jego wynalazek, porównując go z omówionym wyżej wynalazkiem tkackim:

Telektroskop Szczepanika posiada jeszcze większą i ogólniejszą doniosłość. Ma on przenosić w mgnieniu oka na dalekie przestrzenie nie tylko obrazy, lecz pismo i druki, które stacja odbierająca przy pomocy fotografii natychmiast może utwierdzić. W ten sposób świeżo wydrukowany dziennik europejski lub amerykański w kilka chwil po opuszczeniu prasy drukarskiej dostępny będzie dla mieszkańców całej kuli ziemskiej. Dzięki połączonemu użyciu telektroskopu i telefonu będziemy mogli, nie wychodząc z domu, słuchać opery dawanej w teatrze i przyglądać się akcji toczącej się na scenie.

Mimo wielu udanych doświadczeń telektroskop Szczepanika nie został, oczywiście, wprowadzony do produkcji na skalę przemysłową, nie pozwalał bowiem na to ówczesny stan techniki. Stało się to możliwe dopiero znacznie później. W roku 1902 Szczepanik rozpoczłą systematyczne próby rozwiązania problemu uzyskiwania barwnych zdjęć i odbitek fotograficznych, zajmując się tym niemal do momentu wybuchu I wojny światowej. W okresie tym opracował i opatentował kilka wynalazków z dziedziny fotografii barwnej, przede wszystkim wynalazek umożliwiający kopiowanie barwnych diapozytywów oraz wynalazek dotyczący produkcji specjalnego papieru do barwnych odbitek fotograficznych. Jednakże mimo pozytywnych rezultatów przeprowadzonych doświadczeń, zbyt skomplikowane zabiegi techniczne i wysokie koszty stanęły na przeszkodzie szerszemu praktycznemu wykorzystaniu tych pomysłów. Niemniej jednak, są one powszechnie cytowane w podręcznikach dotyczących barwnej fotografii i barwnego filmu. Prawdopodobnie w roku 1914 (a przypuszcza się, że jeszcze wcześniej) Szczepanik rozpoczął własne próby rozwiązania problemu realizacji filmu dźwiękowego, którym od kilku już lat zajmowano się w różnych krajach. Już w tymże 1914 roku uzyskał austriacki patent na „urządzenie do wolnego od bezwładności fotograficznego zapisywania dźwięku i aparat reprodukcyjny”. Ideę obu tych urządzeń oparł na wykorzystaniu osiągnięć powstającej właśnie elektroniki. Oto do zapisywania dźwięku na taśmie filmowej zaproponował zastosowanie promieni katodowych, a do jego odtwarzania – użycie fotokomórki elektrycznej próżniowej lub gazowanej, powszechnie dziś praktykowane. Biograf Szczepanika, cytowany tu już W. Jewsiewicki, przytacza patentowo zastrzeżone główne cechy jego wynalazku: wolny od tzw. bezwładności zapis dźwięku na taśmie filmowej za pomocą wiązki elektromagnetycznie odchylanych promieni katodowych, utworzenie w przysłonie szczeliny dla tych promieni, umożliwiającej zapis w kierunku poprzecznym, oraz aparat odtwarzający dźwięk dzięki zastosowaniu optyki szczelinowej. Wynalazek genialnego polskiego samouka zawarł więc kilka istotnych rozwiązań, po dzień dzisiejszy stosowanych przy nagrywaniu i odtwarzaniu dźwięku w kinematografii. Jednakże Szczepanik, jak się to popularnie określa, „nic z tego nie miał”. Po pierwsze na skutek braku środków finansowych na zastrzeżenie praw patentowych w innych poza Austrią krajach można tam było wykorzystywać jego wynalazek zupełnie bezpłatnie. Po drugie – nie znano jeszcze wtedy metod wzmacniania prądów elektrycznych, co odraczało praktycznie urzeczywistnienie wynalazku na termin nieokreślony. I wreszcie po trzecie – jakiekolwiek dalsze działania w omawianym zakresie uniemożliwił, w miesiąc zaledwie po uzyskaniu przez Szczepanika patentu, wybuch pierwszej wojny światowej. Ostatni z głównych wynalazków Szczepanika dotyczył filmu barwnego. Wynalazca miał już w tym kierunku pewne przygotowanie teoretyczne i praktyczne, dzięki swoim poprzednim kilkunastoletnim pracom nad barwną fotografią. Pokonawszy wiele trudności związanych z wojennymi warunkami życia, pod koniec wojny dysponował już kilkoma modelami kamer do nakręcania barwnych filmów oraz projektorów do ich wyświetlania. Nie będziemy tu opisywać ani owych aparatów, ani toku przeprowadzonych z ich pomocą procesów uzyskiwania i reprodukowania filmów, zajęłoby to bowiem zbyt wiele miejsca. Poprzestaniemy na stwierdzeniu, że zgodnie ze sformułowaniem, użytym w uzyskanym przez Szczepanika patencie na film barwny, istota jego wynalazku polegała na skonstruowaniu „urządzenia do optycznego wyrównywania przesuwu obrazów, szczególnie zdatnym do kinematografii w barwach naturalnych”. Brzmi to niezbyt skomplikowanie, problem był jednak, wbrew pozorom, bardzo złożony. Polski wynalazca rozwiązał go nader pomysłowo i z pełnym powodzeniem. Nakręcone za pomocą jego kamer próbne filmy spotkały się z nadzwyczaj pozytywnym przyjęciem. Jeden z tych filmów, reportaż z operacji chirurgicznej, dzięki swemu realizmowi i naturalnym barwom wywołał u widzów wstrząs, doprowadzając niektórych nawet do omdlenia. Drugi, będący reportażem z Alp, zachwycił ich wspaniale oddanym kolorytem przepięknych krajobrazów górskich. Ten właśnie film syn Szczepanika, Zbigniew, oglądający dzieło ojca już po jego śmierci, opisał później w taki oto sposób:

„…Wrażenia, jakiego doznałem nigdy nie zapomnę. […] Na ekranie zobaczyłem przepiękną przyrodę Alp w jakimś bajecznym kolorycie. Szmaragdowe jeziora, przepiękne ciemnobłękitne niebo, a na jego tle ośnieżone szczyty Alp. Zdjęcia lodowców pod rozmaitymi kątami widzenia […] Przed oczami widza przejeżdża szosą nad brzegiem jeziora czerwony autobus. Wysiadają turyści, podziwiają krajobraz. Wszystko skąpane w słońcu. Czuje się nieledwie czystość górskiego powietrza. Obraz był jasny, tak łudząco naturalny, że robił wrażenie jak gdyby był oglądany prze okno. Nie stać mnie na słowa, którymi mógłbym oddać uczucia, jakie mnie opanowały…”.

Przyjąwszy nawet, że synowi oceniającemu dzieło ojca nie łatwo było o obiektywizm, innymi słowy, że ocena ta była pewnie nadmiernie korzystna – nie można wątpić, iż barwny film Szczepanika rzeczywiście był bardzo dobry. I jemu więc, i jego współpracownikom wydawało się, że wynalazek czeka znakomita przyszłość, a wynalazcę – sława, powodzenie i dobrobyt. Stało się jednak inaczej – metoda i aparaty polskiego wynalazcy przegrały pojedynek z rozwijającymi się wówczas amerykańskimi systemami kręcenia i wyświetlania filmów barwnych, zwłaszcza z systemem „Technicolor”, mniej skomplikowanym technicznie od systemu Szczepanika. Szczepanik rozpaczliwie próbował wygrać tę walkę, brak mu było jednak środków na to. Jego filmy okazały się znacznie lepsze technicznie od ówczesnych filmów amerykańskich, jednakże ich wyświetlanie wymagało zmiany aparatury projekcyjnej, podczas gdy wyświetlanie tamtych filmów – nie. Zwyciężyła więc nie lepsza technika filmowa, lecz niższe koszty eksploatacji filmów. W skomercjalizowanym przemyśle filmowym liczyły się bowiem (i nadal się liczą…) tylko niższe koszty i – wyższe zyski. Przegrana załamała tak dotychczas żywotnego i niezwykle pracowitego wynalazcę. Wyczerpany nadmiernym wysiłkiem ustawicznego poprawiania i uzupełniania swego skomplikowanego systemu filmu barwnego, związanym z tym nerwowym trybem życia oraz kłopotami finansowymi – ciężko się rozchorował i wkrótce potem zakończył życie. Omówione tu wynalazki Jana Szczepanika stanowią najważniejsze w jego życiu i działalności, ale bynajmniej nie jedyne. Było ich znacznie więcej. Wymieńmy tu chociaż najbardziej interesujące spośród nich. W 1901 roku Szczepanik zaprojektował i zrealizował … pancerz kuloodporny – rzecz nader przydatną w okresie nasilających się walk społecznych i politycznych oraz związanych z nimi różnych zamachów terrorystycznych. Pancerz Szczepanika nie miał nic wspólnego z pancerzem pojmowanym tradycyjnie, był bowiem wykonany ze specjalnej … tkaniny jedwabnej, tak utkanej, że amortyzowała wszelkie ciosy – wystrzelone pociski oraz pchnięcia i cięcia białą bronią. Wynalazek ten, spełniający skutecznie swe ochronne zadanie – zdobył wielki rozgłos i wywołał podziw i entuzjazm na całym świecie, zwłaszcza u tych najbardziej nim zainteresowanych – możnych tego świata. Za swój pancerz kuloodporny Szczepanik otrzymał wysokie odznaczenia od dwóch ówczesnych głów koronowanych. Od hiszpańskiego króla Alfonsa XIII dostał order Izabeli Katolickiej, a od rosyjskiego cara Mikołaja II – order św. Anny. Tego drugiego wynalazca nie przyjął; wziął za to ofiarowany mu w zamian … złoty, wysadzany brylantami i szafirami zegarek na złotym łańcuszku oraz – przeznaczoną dla narzeczonej – takąż, złoto-brylantową broszę … W roku 1906 Szczepanik wynalazł urządzenie cenne dla badaczy i fotografów – kolorymetr, czyli przyrząd do oceny barw, pozwalający liczbowo określić efekt ich odczuwania przez ludzkie oko. Przyrząd ów był bardzo przydatny zarówno w pracach samego wynalazcy nad fotografią kolorową i filmem barwnym, jak i w dalszych badaniach naukowych w obu tych dziedzinach – fotografii i filmu. Udoskonalony z czasem przez Szczepanika kolorymetr jest stosowany po dzień dzisiejszy. Spośród innych wynalazków genialnego polskiego samouka większe zainteresowanie może wzbudzić skonstruowane w roku 1899 pomysłowe urządzenie, nazwane przez niego „fotosculptorem”. Ułatwiało ono pracę rzeźbiarzom, umożliwiając im w trakcie rzeźbienia (lub raczej kopiowania) optyczną kontrolę efektów wykonywanej pracy artystycznej. To właśnie dało mu nazwę (fotos – gr. światło, sculptor – łać. rzeźbiarz). Była to kombinacja zwierciadeł pozwalająca na równoczesne oglądanie obu obrazów – obrazu modelu i obrazu wykonywanej z niego kopii – jednego na drugim. Umożliwiało to ścisłe ich porównywanie oraz eliminowało żmudne mierzenie i przenoszenie wymiarów z modela na wykonywaną kopię. Istotnym uzupełnieniem układu zwierciadeł były barwne filtry, które pozwalały na bardzo dokładne porównywanie konturów obu obiektów. Fotosculptor umożliwiał też ich oglądanie ze wszystkich stron, dzięki równomiernemu obracaniu obu rzeźb wokół ich osi. Poprzestańmy na przytoczonych przykładach kilku najważniejszych i paru mniej ważnych wynalazków Jana Szczepanika. Wyliczenie dalszych nie zmieniałoby już obrazu ich twórcy i jego działalności. Dodajmy więc tylko, że wymownym świadectwem niezwykłej wprost inwencji i pracowitości tego – powtórzmy to – genialnego samouka jest liczba uzyskanych przezeń w różnych krajach patentów na jego wynalazki. Jest ona imponująca, nawet jeżeli się uwzględni fakt, że wielokrotnie kilka patentów dotyczy tego samego wynalazku opatentowanego w owych różnych krajach i że na jeden wynalazek przypadało niekiedy po kilka patentów dotyczących jego części składowych. Szczepanik uzyskał więc aż 92 patenty, w tym 30 brytyjskich, 22 niemieckie, 21 autriackich, 15 amerykańskich i 4 polskie. Te ostatnie, oczywiście, dopiero po zakończeniu I wojny światowej i odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Podana liczba nie jest zresztą pełna i ostateczna. Było tych patentów prawdopodobnie więcej, jednakże odnalezione dotychczas przez badaczy nie przekroczyły owej liczby 92. I jeszcze inne dane statystyczne dotyczące patentów Szczepanika, przedstawiające jego dorobek wynalazczy według podziału rzeczowego. W różnych krajach uzyskał on łącznie 42 patenty na wynalazki tkackie, 17 patentów na film barwny, 9 patentów dotyczących fotografii barwnej, 8 patentów na aparat fotograficzny i rzutnik do zdjęć barwnych, 7 patentów na trójbarwny raster do fotografii barwnej, po 2 patenty na kolorymetr i samoczynny regulator … ciągu w kominie oraz po jednym patencie z zakresu filmu dźwiękowego, telewizji, małoobrazkowego filmu barwnego i telegrafu bez drutu. Gdyby ktoś chciał scharakteryzować osobowość, działalność i osiągnięcia Jana Szczepanika wyłącznie za pomocą epitetów jakie mu nadali rodacy i obcy, zarówno za jego życia, jak i po śmierci, w wykazie takim powinny się znaleźć takie między innymi określenia: chluba polskiej techniki, jeden z największych polskich wynalazców, wybitny teoretyk i praktyk fotografii barwnej, filmu barwnego, filmu dźwiękowego, telewizji i tkactwa, tytan samokształcenia, gigant pracy. Dodajmy do tego jeszcze: geniusz nie nazbyt szczęśliwy. Jan Szczepanik zmarł 18 kwietnia 1926 roku w Tarnowie. Wszystkie zebrane zarówno przez niego samego, jak i przez jego rodzinę materiały archiwalne dotyczące jego całego życiowego dorobku – uległy zniszczeniu w roku 1944, w czasie Powstania Warszawskiego.

Źródło: http://www.zse.toya.net.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=43&Itemid=35