Paweł Hertz

Hertz Paweł (1918-2001), polski poeta, prozaik, eseista, tłumacz. Debiutował jako poeta z kręgu Skamandra w 1934. W latach 1935-1939 odbył wiele podróży po zachodniej Europie. Okres wojny spędził w ZSRR, zesłany na roboty w głąb Rosji. Od 1941 do 1943 pracował w ambasadzie RP w Kujbyszewie. Od 1945 do 1948 był członkiem redakcji tygodnika „Kuźnica” w Łodzi. Od 1949 mieszkał w Warszawie. W latach 1969-1981 zasiadał w zarządzie polskiego PEN Clubu. W 1964 był sygnatariuszem Listu 34 przeciwko praktykom cenzury. Współpracował m.in. z „Zeszytami Literackimi”. Jego twórczość zaliczana do neoklasycyzmu, silnie zakorzeniona jest w tradycji humanistycznej. Wybrana twórczość: tomiki poetyckie m.in. Nocna muzyka (1935), Szarfa ciemności (1937), Dwie podróże (1946), Małe ody i treny (1949), Śpiewnik podróżny i domowy. 1935-1967 (1969), zbiór opowiadań Sedan (1948), zbiory szkiców Domena polska (1961), Ład i nieład (1964), Świat i dom (1977), zbiory felietonów Notatnik obserwatora (1948), Wieczory warszawskie (1974), opowieści biograficzne Portret Słowackiego (1949), Słowacki. Romans życia (1961; listy i dokumenty). Opracował wybory wierszy J. Słowackiego z komentarzami, a także polskie edycje pism Tołstoja, Turgieniewa, Dostojewskiego i antologię Zbiór poetów polskich XIX wieku (tom 1-7, 1959-1975). Przekładał m.in. twórczość M. Prousta, H. von Hofmannsthala, a także m.in. Gesta Romanorum.

Dlaczego ma miejsce na naszym forum? Ponieważ nauki pobierał tylko na lekcjach domowych oraz w podróżach po muzeach i bibliotekach Europy. Rozległość jego wiedzy i głębia wrażliwości sprawiały, że rozmowy z nim były najlepsza szkołą kształtowania niezależności sądów, rozumienia dzieł sztuki itp. A przy tym był człowiekiem wiary, która towarzyszyła mu przez resztę życia. Może dlatego milczały o nim media.

Paweł Hertz umarł w Warszawie 13 maja 2001 roku. „Umierał – jak napisał Marek Zagańczyk – z pełną świadomością dokąd zmierza i w wielkim skupieniu”.

Można było podziwiać szerokość spojrzenia, otwarcie na człowieka i wielką tolerancję. Myślę, iż sam fakt, że ten, jak powiedziano, „najbardziej wykształcony Polak” w wieku 60 lat wybrał Chrystusa i Jego Kościół, musi zastanawiać i budzić refleksje. Wielką wagę miała dla Pawła rozmowa indywidualna. Miał poczucie odpowiedzialności za przyszłość polskiej kultury i chętnie poświęcał swój czas młodemu pokoleniu jej twórców. Ale najbardziej cenił rozmowę w kilkuosobowym gronie, prawdziwe dzielenie się swymi poglądami i przemyśleniami na bardzo różne tematy; wypowiadanie się, uważne słuchanie, podejmowanie myśli drugich, co, gdy tematem było przesłanie Ewangelii, osiągało swój szczyt. Zdawało się, że czas stoi w miejscu, że istnieją tylko rozmawiający i prowadzony przez nich autentyczny dialog, nie mający nic wspólnego z dyskusją, a tym bardziej z polemiką. A kiedy taki dialog dotyczy Pisma Świętego, nabiera nie przeczuwanej głębi i buduje równie nie przeczuwane więzi osobowe. Po roku 89. Paweł wystąpił z PEN-Clubu, bo, jak twierdził, „przestał wierzyć w życie związkowe”. Paweł Hertz nie miał złudzeń i niewiele oczekiwał od społeczeństwa jako takiego. Cenił osobiste, bezpośrednie kontakty i liczył się z, często niełatwym, nieco „staroświeckim” samotnictwem z konieczności. Trzeźwo myśląc nie mamił się łatwymi nadziejami. Wolał być z dala od jakiegokolwiek zgiełku i rozgłosu i pewnie by się ucieszył, gdyby się dowiedział, że odszedł niezauważony, w milczeniu. Cenił wysoko „zdolność milczenia”. Milczenie, zdolność do refleksji i medytacji, „pierwszeństwo miłosierdzia przed ciekawością” to były dla niego podstawy europejskiej cywilizacji.

Cz. Miłosz o Pawle Hertzu:
„Pawła Hertza spotkałem, kiedy był młodym początkującym poetą, odnoszącym się do mnie z admiracją. Mówiono nawet, że to mój uczeń, a przynajmniej uczeń mojego katastrofizmu. Hertz był młodzieńcem eleganckim, bardzo przystojnym, wytwornym i pogardliwym w stosunku do ludzi ze swojego środowiska literackiego. Czuło się, że nimi gardzi, publicznie wymyślał im zauroczenie komunizmem, co w czasie wojny, już we Lwowie, mu wypomniano.”
I dalej:
„Do wierszy Hertza odnosiłem się przychylnie, przypominały trochę moje, ale bez wielkiego entuzjazmu. Widziałem w nim zbyt dużą łatwość pisania, jakąś wtórność. Jeżeli chodzi o elegancję, to też byłem trochę snobem i elegantem. Lubiłem dobre ubrania. Po wojnie Paweł zjawił się w mundurze. Rozmawialiśmy, ale to nie było wylewne spotkanie. Paweł był bardzo wstrzemięźliwy, a ja nie wiedziałem, co się z nim działo. Nasze rozmowy były hamowane, nie podzielałem jego nawrócenia na komunizm, ale widocznie miałem dostateczną wiedzę o nim, skoro obrałem go za pierwowzór postaci w Zdobyciu władzy. Kontrast między dawnym paryżaninem a drwalem w lasach za Uralem był malowniczy. Poza tym domyślałem się wielkiej traumy, która ściągnęła go na ziemię z tych szczytów, na jakich żył w Warszawie jako rentier. I ta trauma doprowadziła go do nawrócenia, nie z entuzjazmu do idei, ale z przekonania, że taka jest konieczność, czyli z kultu konieczności historycznej maskującej wstręt.”