Zjazd edukatorów domowych w Hiszpanii.

W dniach 31 sierpnia – 4 września 2011 r. odbył się w przepięknie położonej miejscowości D’ador (okolice Gandi) 10 zjazd hiszpańskich edukatorów domowych. Wzięło w nim udział około 300 osób. Z inicjatywy organizacji z Hiszpanii, Holandii i Niemiec spotkali się także homeschoolersi z innych państw europejskich. Na zaproszenie organizacji ALE (Asociación por la Libre Educación) przyjechały osoby ze Szwecji, Niemiec, Holandii, Bułgarii, Portugalii, Francji, Anglii, Irlandii, Słowenii, Austrii oraz Hiszpanii i Polski. Gościem specjalnym był dyrektor współpracy międzynarodowej amerykańskiej organizacji HSLDA (Home School Legal Defense Association), adwokat Michael Donnelly. Celem zjazdu było utworzenie wspólnej federacji skupiającej w sobie organizacje z poszczególnych krajów europejskich, wspierającej edukatorów domowych w Europie, trzymającej pieczę nad kierunkiem rozwoju uregulowań prawnych na poziomie Unii Europejskiej.

Pierwsze wspólne godziny upłynęły na wzajemnym poznawaniu, przedstawianiu sytuacji prawnej w poszczególnych krajach oraz opowiadaniach autentycznych historii. Cel spotkania okazał się jednak zadaniem nie łatwym. Są kraje, w których przepisy zabraniają edukacji domowej oraz takie, w których nie ma regulacji prawnych dotyczących homeshoolersów, a rodzice mają pełne prawo decydować o edukacji swoich dzieci nie wchodząc w ogóle w sprawy urzędowe. Regulacje na poziomie UE, które dla jednych państw byłyby zbawieniem dla innych mogłyby okazać się szkodliwe. Zatem pytanie jak się wzajemnie wspierać pozostało otwarte. Czy ma to być organizacja, platforma porozumienia czy sieć edukatorów? Udało się natomiast stworzyć listę tematów i dziedzin, które wymagają dyskusji i rozwiązania na kolejnych spotkaniach.

Najmniej przychylne edukacji domowej są rządy Niemiec, Holandii i Szwecji. Tam jest to aktualnie w ogóle zabronione, choć jak się okazało istnieją pewne wyjątki. Na pierwszy plan wysuwał się, więc temat pomocy tym krajom. Najczęściej przewijającym się wątkiem w wypowiedziach poszczególnych osób była socjalizacja. Jak udowodnić sceptykom i przeciwnikom, że uczeń kształcony w domu nie jest upośledzony społecznie – jak wielu twierdzi, ale wykazuje się znaczną dojrzałością i większą umiejętnością wchodzenia w relacje niż uczeń „państwowy”? Jednogłośnie przyznano, że konieczne są ogólnoeuropejskie badania naukowe na ten temat. Konieczne jest w dyskusjach opieranie się na faktach popartych profesjonalnie wykonanymi badaniami na gruncie europejskim. Dużo mówiliśmy o promocji edukacji domowej oraz o współpracy z innymi organizacjami prorodzinnymi. Zastanawialiśmy się czy potrzebne jest zlokalizowanie siedziby federacji w Brukseli i jakie byłby z tego korzyści. Jednym słowem staraliśmy się ustalić wspólne priorytety. Padła także propozycja wymiany dzieci i nawiązywania relacji między rodzinami na gruncie prywatnym. W wielu dziedzinach dyskusja pozostała otwarta. Wstępnie zaplanowano kolejne spotkanie za ok. pół roku w celu podjęcia już konkretniejszych działań. Przedstawiciele zainteresowanych krajów mają zebrać informacje, jakie rozwiązania są najkorzystniejsze i jaka forma współpracy będzie najlepsza.

Mieliśmy także okazję rozmawiać z przedstawicielem HSLDA o sytuacji w Polsce. Na tle Europy wyglądamy dosyć dobrze (nie musimy emigrować za granicę, nie są nam odbierane dzieci przez służby socjalne, rodzice nie idą do więzienia za nie posyłanie dzieci do szkoły, nie są nękani karami finansowymi i sądami) jednak wiele jest jeszcze do zrobienia. Wszyscy wiemy ile stresu niosą za sobą coroczne egzaminy, badania psychologiczne, szukanie przychylnych dyrektorów szkół oraz przymus realizowania podstawy programowej niezależnie od zainteresowań i zdolności dziecka. Ustawa, którą mamy obecnie daje nam jednak furtkę do dobrej promocji edukacji domowej, co jest dla nas bardzo korzystne jak podkreślił Michael Donnelly. Mogą powstawać szkoły przyjazne dla edukatorów domowych, można promować edukację domową w radiu, gazetach i telewizji oraz angażować się wszędzie tam gdzie mamy otwarte drzwi. Pokazywać sąsiadom i znajomym jak pracujemy, jak się uczymy i jak funkcjonują nasze rodziny, a postawa naszych coraz starszych przecież dzieci będzie świadczyła na naszą korzyść. W krajach gdzie edukatorzy zamknęli się w swoich domach prawo szybko zostało zmienione na mniej przychylne i edukacja domowa stawała się coraz trudniejsza lub obwarowana coraz bardziej restrykcyjnym prawem. To dobrze, że mamy takie „furtki”, jest to dobry czas na promocję i przekonanie sceptyków. Zawalczenie tam, gdzie jest to możliwe i stworzenie silnego środowiska jest dobrym krokiem do stworzenia w Polsce pozytywnego obrazu edukacji domowej, a co za tym idzie bardziej przychylnego prawa w ustawodawstwie Polski.

 

Joanna i Mariusz Dzieciątko

Materiał nagrany specjalnie dla polskich edukatorów domowych z przedstawicielem HSLDA.