14 czerwca 2016 r. w auli Instytutu Studiów nad Rodziną w Łomiankach odbyła się w ramach ogólnopolskiej debaty o systemie oświaty „Uczeń. Rodzic. Nauczyciel – Dobra zmiana” debata pt. „Edukacja domowa. Jedna teza – pięć perspektyw”. Tezą wydarzenia było stwierdzenie, że „Edukacja domowa dopełnia polski system oświaty”. Temat edukacji poza szkolnej był rozpatrywany z perspektywy rodziców, naukowców, maturzystów, dyrektorów, władzy wykonawczej. Debata była podsumowaniem półrocznej pracy grupy roboczej edukacji domowej ds. kontaktów z MEN a także wielu spotkań z rodzicami w całej Polsce. Inspiracją tezy debaty był artykuł 9 Ustawy o Ustroju Szkolnictwa z 1932 roku, który edukację w domu stawiał na równi z innymi formami spełniania obowiązku szkolnego.
Prawnik, dyrektor współpracy międzynarodowej HSLDA (największa na świecie organizacja rodziców edukacji domowej) Michael Donnelly na bazie wielu przepisów prawa międzynarodowego stwierdził, że „edukacja domowa jest prawem człowieka, niezależnie od powodów, z jakich zostaje podjęta”. Minister Edukacji Narodowej Maciej Kopeć powiedział, że w chwili obecnej nie ma w ministerstwie żadnych prac legislacyjnych dotyczących ograniczenia prawa wyboru szkoły przez rodziców. Zaznaczył także, że w przestrzeni publicznej pojawiają się emocjonalne wypowiedzi po obu stronach, które nie służą poszukiwaniu dobrych rozwiązań. Minister wskazał również, iż rozmowy odnośnie edukacji domowej toczą się swoim rytmem i nie należy się spodziewać ich podsumowania podczas konferencji 27 czerwca w Toruniu.
Perspektywa rodziców
Rodzice uczący w domu podkreślali, że edukacja domowa wiąże się z wzięciem odpowiedzialności przez rodziców za wykształcenie i wychowanie dzieci. Jednym z najistotniejszych elementów jest tu, obok efektów edukacyjnych, możliwość kształtowania charakteru dziecka. Edukacja domowa jest optymalnym rozwiązaniem dla szerokiego katalogu sytuacji, w których rodzice podejmą taką decyzję ze względu na dobro dziecka lub dobro rodziny. Staje się ona stylem życia całej rodziny, polega na stawianiu sobie celów wykraczających daleko poza realizację podstawy programowej. Rodzice kształtują młodego człowieka, prowadzą do dorosłości, uczą odpowiedzialności, samodyscypliny i wartości. Style realizacji edukacji domowej różnią się w zależności od rodziny, a nawet w zależności od konkretnego dziecka w danej rodzinie. Edukacja Domowa jest dla każdego rodzica, którego cechuje wytrwałość i dobre motywacje, gdyż edukacja w tym modelu następuje w kontekście relacji. Dla rodzin Polaków na emigracji edukacja domowa pozwala dziecku na poznanie polskiego systemu oświaty, programu polskiej szkoły oraz słownictwa używanego na co dzień w polskiej szkole, dzięki czemu rodzicom łatwiej podjąć decyzję o powrocie do Polski. To przede wszystkim oferta dla tych, którzy chcą bardziej systematycznie pracować ze swoim dzieckiem i realizować szerszy program niż w szkołach sobotnich.
Głównym wyzwaniem jest brak materiałów edukacyjnych dostosowanych do potrzeb dzieci edukacji domowej, do samodzielnej pracy oraz niestabilność przepisów oświatowych. Kluczowym rozwiązaniem jest prawo wyboru dowolnej szkoły. Rodzice pragną równego traktowania dzieci edukacji domowej z dziećmi szkolnymi szczególnie w zakresie prawa do powtarzania roku szkolnego. Z entuzjazmem powitaliby otwarcie polskich szkół na nowe technologie, a w szczególności możliwość zdawania egzaminów on-line oraz e-learningu.
Perspektywa naukowców
Z badań przedstawionych przez psycholog Agnieszkę Gessel w zakresie kompetencji społecznych wynika, że nie występują istotne różnice pomiędzy dziećmi szkolnymi a dziećmi edukacji domowej. Zaś w zakresie inteligencji emocjonalnej, dzieci z edukacji domowej uzyskiwały wyższe wyniki m. in w rozumieniu i uświadamianiu emocji.
Według badań dr Katarzyny Kochan z Uniwersytetu Zielonogórskiego, na edukację domową decydują się w przeważającej mierze rodziny pełne, związki małżeńskie, z trojgiem i więcej dzieci, dla których ważna jest wiara. 86% dzieci z edukacji domowej ma liczne kontakty z rówieśnikami i spędza w ich towarzystwie więcej czasu niż dzieci edukowane w szkole. Uczniowie edukacji domowej są otwarci, pewni siebie, mają wysokie poczucie własnej wartości oraz osiągają wyższe wyniki w nauce w porównaniu do dzieci uczących się w szkole.
Perspektywa maturzystów
W tej części udział wzięli tegoroczni maturzyści, mających różnej długości staż w edukacji domowej (od roku do 9 lat). Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że edukacja domowa to jedna z lepszych rzeczy jaka mogła im się przytrafić. Mieli dużo więcej czasu na naukę oraz wolność w planowaniu czasu. Podkreślali, że rodzice w każdym roku uwzględniali ich zdanie w podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu bądź kontynuowaniu nauki w domu. Wskazywali też na zauważalne pozytywne zmiany w ich zachowaniu i wręcz fascynację nauką. Bardzo chwalili sobie brak uzależnienia od planu zajęć. Edukacja domowa nauczyła ich samodyscypliny oraz efektywnego planowania czasu, dała możliwość rozwijania zainteresowań oraz bardziej aktywnego życia społecznego.
Perspektywa dyrektorów szkół
Dyrektorzy wskazywali na to, że edukacja domowa jest szansą na rozwój dla nauczycieli, wyróżnieniem dla szkoły i pozwala odkrywać wartość każdego dziecka indywidualnie. Edukacja domowa dla nauczycieli staje się wyzwaniem, czyli czymś co lubią najbardziej. Jako przyczynę tego, że wciąż mało szkół decyduje się na wsparcie edukacji domowej wskazywali lęk przed kuratorium i lenistwo.
Podkreślali, że edukacja domowa wydobywa z rodziny najlepsze wartości, w dużej mierze dzięki ogromnemu wysiłkowi matki. Jako efekt pośredni edukacji domowej dyrektorzy wskazali wzrost zaangażowania społeczności lokalnej, lepsze postrzeganie szkoły, indywidualizację podejścia do rodziców i do dzieci.
Perspektywa władzy wykonawczej
Dyrektor Grzegorz Pochopień z MEN powiedział, że stanowisko Ministerstwa wobec edukacji domowej jest pozytywne i innego być nie może. W Ministerstwie toczą się rozmowy z grupą roboczą. Dyrektor podsumował, że są na dobrej drodze i obie strony dochodzą do kompromisów. Powiedział, że to samorządy wnioskowały i wnioskują nadal o zmniejszenie subwencji dla uczniów edukacji domowej. Z kolei wójt Józef Bogucki bardzo pozytywnie ocenił rolę edukacji domowej i poparł postulat równego finansowania.
Główne wnioski i postulaty środowiska edukacji domowej:
Wnioski:
- Edukacja Domowa jest częścią systemu Edukacji Narodowej.
- Edukacja Domowa dopełnia polski system oświaty, otwierając go na indywidualne potrzeby dzieci.
- Dzieci korzystające z edukacji domowej są takimi samymi podmiotami systemu oświaty jak dzieci korzystające ze stacjonarnych form edukacji, wobec czego nie ma powodów aby były inaczej traktowane.
- Edukacja domowa uczy odpowiedzialności za siebie, efektywności, wykorzystywania wielu źródeł wiedzy i stymuluje kreatywność.
- Dzieci edukacji domowej rozwijają się społecznie in. poprzez udział w harcerstwie, zajęciach sportowych i kulturalnych oraz wolontariat.
- Edukacja domowa jest ogromnym a niejednokrotnie jedynym wsparciem dla Polaków mieszkających za granicą – szczególnie dla rodziców, którzy pragną zapewnić swoim dzieciom systematyczny kontakt z językiem polskim i płynny powrót do polskiego systemu oświaty.
- Edukacja domowa stanowi wparcie dla dzieci z różnymi formami niepełnosprawności – dając możliwość pogodzenia nauki z intensywnym procesem rehabilitacji.
Postulaty:
- Prawo wyboru dowolnej szkoły przez rodziców edukacji domowej
- Prawo przejścia na Edukację Domową w ciągu roku szkolnego
- Traktowanie uczniów Edukacji Domowej jako pełnoprawnych uczestników systemu oświaty
W debacie wzięło udział ponad 100 osób a ponad 300 osób oglądało debatę on-line za pośrednictwem Internetu.
Dodatkowe informacje: www.edukacjadomowa.pl/grupa, www.edukacjadomowa.pl/debata
Należałoby tak naprawdę rozdzielić pojęcia „prawo do nauki” oraz „obowiązek szkolny” w kontekście przynależności ED do systemu edukacyjnego w Polsce. Są to dwa przeciwbieżne pojęcia, które się nawzajem wykluczają.
– Prawo do nauki powinno uwzględniać stworzenie możliwości i warunków do uczenia się (a nie przeprowadzania obowiązku szkolnego). ED w tym przypadku jest właśnie korzystaniem z tego prawa na dzień dzisiejszy, wiec ta forma nauki w domu powinna być honorowana a proces jej realizacji uproszczony.
– Obowiązek szkolny jest określeniem związanym z przymusem do nauki. Obowiązkiem przejścia szkolenia w danej dziedzinie może być ktoś, kto będzie wypełniał odpowiedzialne zadania, np. związane z ratowaniem ludzi, służbą mundurową – ogólnie mówiąc – służeniem społeczeństwu itp. Siłą rzeczy żadne dziecko nie może nawet podlegać tym obowiązkom, bo nie jest to szkolenie w danej dziedzinie. Obowiązek szkolny jako czynność sankcjonowana karnie nie jest prawem do nauki – zwłaszcza dziecka, i w sposób istotny ogranicza swobodę rodziców i dziecka wejścia w świat nauki, sztuki, itp…
Nawet nauka elementarna powinna być w chwili obecnej zweryfikowana – choćby pod względem praktycznym. Dziecko nie będzie się posługiwać wzorami matematycznymi tylko dlatego, że dorośli tego chcą i wymagają. Natomiast, gdy wynika potrzeba zastosowania, wtedy głęboko w umyśle utrwala się mechanizm powodujący umiejętność posługiwania się potrzebna wiedzą. Ale to w naszym społeczeństwie przychodzi zazwyczaj dopiero w okresie studenckim…
System więc jest z definicji czymś, co zostało wypracowane na podstawie doświadczeń i z powodu zapotrzebowania społecznego, i niezbyt dobrze jest weryfikowany w odniesieniu do postępu technicznego i społecznego. Nie spełnia swojego zadania, skoro pojawiają się alternatywne rozwiązania, mające na celu edukację – w sposób naturalny, czyli przyporządkowany rodzinie, która to w ten sposób kształci, wychowuje i opiekuje się swoim potomstwem. W żadnym przypadku Państwo, przy pomocy zatrudnionych urzędników – nawet odpowiednio przeszkolonych – nie ma prawa tego robić, chyba, że w sytuacjach specjalnych, gdzie dziecko nie egzystuje w normalnych warunkach rodzinnych. Ale i to, gdyby polityka Państwa była skłonna do pełnej i rzeczywiście prorodzinnej postawy – chociażby poprzez odpowiedni program podatkowy, mogłoby Państwo umożliwić ekonomicznie właściwe, naturalne wychowanie dziecka, które mogłoby być dalej wychowywane w swojej rodzinie, bliższej lub dalszej, bez utraty swojej rodzinnej „tożsamości” – gdyż każdego byłoby stać na to, aby zaopiekować się dodatkowym dzieckiem wywodzącym się ze swojej rodziny…
Jest jeszcze dodatkowy problem dotyczący nauczycieli. Zdecydowana większość nauczycieli nie decyduje się na taki zawód z powodu czystej miłości do dzieci… Niestety, bywają wśród nich takie jednostki, którym system edukacyjny po prostu zaszkodził, i wykształcił przekonanie, że jeżeli nie zdobędą niczego atrakcyjnego w swojej karierze zawodowej, to zawsze mogą zostać nauczycielami… To myślenie zaczyna funkcjonować już na etapie studiów, co świadczy o tym, że ludzie tacy, zostają tak „wyedukowani”, że nie mają często pomysłu na własne życie i biorą po drodze co się nawinie…
Zdecydowanie tacy „nauczyciele” nie powinni być zatrudniani na stanowisku edukatorów dzieci i młodzieży. Do tej roli mogą zostać przypisani wyłącznie ludzie z doświadczeniem i umiejętnościami nauczania, które zostały zweryfikowane podczas ich normalnej kariery zawodowej. Dziennikarz – polonista. Inżynier – matematyk. Architekt lub artysta malarz – zajęcia plastyczne – oczywiście to przykłady, ale jakie realne… Szkopuł jednak w tym, że w systemie edukacyjnym, który istnieje obecnie, takie jednostki nie mają możliwości egzystencji jako edukatorzy, gdyż system edukacyjny podlega takim procedurom biurokratycznym, które potrafią niestety wzbogacić kartotekę nauczyciela kosztem dzieci. Liczy się program, wyniki szkół, wyniki uczniów – nie wiedzieć czemu popędzanych metodą „wyścigu szczurów”. Aby wyżej, szybciej, dalej!
Ostatnia sprawa – mocno kontrowersyjna. Nałogi w szkole. Oczywiście, o żadnym nałogu na tym etapie nie można mówić, ale moje obserwacje i rozmowy z uczniami dowodzą niezbicie, że wśród rówieśników rośnie przeświadczenie, że wyróżnienie się to umiejętność utrzymania swojej autonomii (do której zresztą każde dziecko ma prawo, ale nie każde dziecko wie co oznacza). W jej (autonomii) ramach, każdy decyduje się na pierwszy krok z alkoholem, papierosem, narkotykami, używkami i dopalaczami. Słownictwo „łacina podwórkowa” również nie bierze się z tego, że rodzice w domu tego nadużywają. Owszem, może i są tacy co nadużywają… Ale wątpię, czy dziecko edukowane przez rodzica zostanie nauczone wulgaryzmów w takim samym stopniu co w grupie rówieśniczej, która podejmuje własne eksperymenty z nauczycielem, badając do jakiego stopnia może się posunąć, utrzymując swój status bycia kimś „ekstra” A to wszystko „kwitnie” podlewane w obecnym systemie edukacyjnym. Stąd pytanie – czy system oświaty jest rzeczywiście systemem, czy to już wersja ostateczna bez możliwości update’u i następnego Serwis Packu… Oczywiście – niejako pośrednio – znajduje się w nim również ED, z powodu tzw. podstawy programowej, będącej urzeczywistnieniem przymusu (czyt. obowiązku) szkolnego…